'Uzdrowiciel hoteli', to brzmi trochę jak 'szaman'.
Tymczasem: nie jestem czarnoksiężnikiem, ani cudotwórcą.

Kiedy dzwonić po 'uzdrowiciela'?

W wielu hotelach przychodzi taki czas, gdy hotel podupada. Gdy sprawy idą już źle. Albo właściciel zauważa, że zaczynają iść źle. Personel nie pracuje 'tak jak kiedyś', wyniki 'nie takie jak kiedyś' i 'gości jakby mniej'.
Czy jest jakaś reguła, kiedy spodziewać się można 'osłabienia' w hotelu?
Z mojego doświadczenia wynika, że 4-5 rok prowadzenia działalności to czas, gdy najczęściej jestem wzywany na pomoc. Równie często, jeśli nie częściej - w drugim roku działania hotelu.
Ale reguły nie ma.
Bywałem z programami naprawczymi w hotelach, które na rynku działają: 7, 10, 12 lat.

Co robię?

Gdy trzeba ratować podupadający hotel, zaczynam od wnikliwego przejrzenia hotelowej dokumentacji księgowej. Siadam i liczę. Analizuję, jak właściciel kontroluje koszty. Jaka jest ich struktura, wskaźniki i jak są ustawione. Badam źródła i poziomy przychodów.
Przyjeżdżam by pomóc.
Tworzę i proponuję program naprawczy. Diagnozuję punkty krytyczne. W zarządzaniu, kontrolingu, nadzorze, organizacji, personelu. Podpowiadam 'mapę drogową' wyjścia z impasu. Sam angażuję się w realizację tego procesu, jeśli tego chce właściciel.
Często program naprawczy pomaga, jeśli towarzyszy mu żelazna wola właściciela. Choć i ja bywam niekiedy bezradny.

Ile to trwa?

Tylko w telewizyjnych 'show' "Piekielny hotel" Małgorzata Rozenek w jednym odcinku, czyli w ciągu kilku dni w hotelu sprawia, że podupadający hotel zaczyna kwitnąć, staje na nogi, a wszystkie problemy zostają skutecznie rozwiązane. Rzeczywistość ma się nijak do kreowanej w telewizyjnym show.
Reguły nie ma.
Z mojej praktyki wynika, że hotelowi trzeba poświęcić od dwóch do pięciu miesięcy pracy. Pracując w nim, by hotel odzyskał blask i poziom i znów stał się rentownym. Tak ustawiając organizację, pracę i personel, by hotel znów nie podupadł, przy założeniu że tego rzeczywiście chce właściciel.

'Uzdrowiłem' 9 hoteli w Polsce. Żaden nie wyraził zgody, abym mógł podać nazwę do publicznej wiadomości, zawsze wpisując w umowę klauzulę tajemnicy handlowej. Inaczej niż w "Piekielnym hotelu", w życiu hotelarze nie chcą się chwalić tym, że potrzebują pomocy. I ja to szanuję.

Newsweek nr 18, kwiecień 2015


Rynek. Jak czerpać zyski z turystyki

Cytaty z artykułu:

PRACOWNICY
'Po wymianie barmana sprzedaż samych soków rośnie trzykrotnie.'
'(...) niskie, 40 procentowe obłożenie pokoi w hotelu w tak atrakcyjnym miejscu? (...) Pracownicy recepcji i pokojówki na lewo wynajmują część pokoi za nieco niższą cenę. Po likwidacji tej wewnętrznej inicjatywy pracowniczej frekwencja skacze do 90 proc.'
'Bardzo często szef kuchni dogaduje się z dostawcami, którzy dostarczają produkty drożej, ale odpalają mu za to prowizję.'
'(...) w szufladzie kelnerzy przechowują paragony fiskalne. (...) Pod taki paragon "wielokrotnego użytku" barman sprzedaje to samo, np. kawę, następnemu klientowi, a pieniądze trafiają do jego kieszeni.'

RYNEK

'W Polsce wciąż brakuje ekspertów (od hotelarstwa - dopisek własny). Hotelarstwo to u nas młoda branża, która się jednak dynamicznie rozwija. Dziesięć lat temu na rynku polskim funkcjonowało około 100 tys. pokoi hotelowych, tyle samo co w samym Berlinie; do dziś ta liczba uległa podwojeniu'.
'Polski rynek cierpi też na przeinwestowanie. Powstało za dużo obiektów i często zbyt wielkich, bo zbliżało się Euro 2012 i można było skorzystać ze środków unijnych. Efekt jest taki, że (...) połowa hoteli jest w słabej lub fatalnej sytuacji finansowej, a około 400 jest na sprzedaż. W efekcie mamy słabe obłożenie - według GUS niewiele ponad 40 proc., podczas gdy na Zachodzie wynosi ono przeważnie 60-70 proc.'

WŁAŚCICIELE

'Wciąż wielu inwestorów nie patrzy na tę branżę jak na biznes. Tymczasem (...) hotel rządzi się takimi samymi prawami, jak prowadzenie sklepu, hurtowni czy fabryki materiałów budowlanych'
'(...) często słabym punktem danej inwestycji hotelowej jest nie pracownik, tylko właściciel. (...) właściciele często nie umieją zarządzać, dbać o koszty czy promocję. Zwłaszcza ci, którzy na początku lat 90. osiągnęli sukces w jakiejś branży, dotknięci są "syndromem Midasa" - poradziłem sobie z dużo trudniejszym biznesem, więc z hotelem na pewno też sobie poradzę. (...) znają ten biznes od podszewki (hotelowy - dopisek własny), bo bardzo często sypiają w hotelach w Polsce i na świecie.'
'Poza tym właściciele budują sobie pomniki. Decydują względy prestiżowe i towarzyskie, a nie rachunek ekonomiczny.'