Pies. Zwierze w hotelu

„Pupile”, „czworonożni przyjaciele” - coraz powszechniej goście hotelowi podróżują ze zwierzętami. „Grzeczny, ułożony, mały piesek, będzie w kojcu, nie szczeka, zostaje w pokoju” - klient powie wszystko, byleby tylko został wpuszczony z psem do pokoju. Czasem zwierzaka przemyci. A później…


Artykuł udostępniony czytelnikom bezpłatnie na stronach:
jacekpiasta.pl, doradztwohotelarskie.pl i instytuthotelarstwa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, powielanie i wykorzystywanie całości lub części wymaga zgody autora.
2003-2015 © Jacek Piasta


 

Jest więcej niż pewne, że psy i inne zwierzęta, gdy tylko zamkną się za nimi drzwi hotelowego pokoju, mogą wszystko. Nie wierzcie, że właściciel czworonoga będzie go pilnował tak jak w domu. Nie będzie. Przecież to nie jego, jest w hotelu. Nie  jego kłopot, nie jego strata, nie on sprząta.

Jestem 'psiarzem'
Jestem 'psiarzem', ale nie wierzę w banialuki. Pańcia, która na terenie hotelu trzyma pieska-pupilka na rękach, w pokoju pozwoli mu wytarzać się w pościeli, spać na kapie, poszarpać trochę zasłonę („to takie urocze”), pogryźć nogę fotela, a nawet wysiusiać się w rogu pokoju („no przecież tylko odrobinę popuścił”). Właściciel sznaucera czy innego psa średniej wielkości tylko przez hol i korytarz (bo kamery) będzie prowadził go na smyczy tzn. panował nad nim. W pokoju nierzadko wytrze psu sierść kapą z łóżka (bo akurat pa dało, jak wracali ze spaceru) i pozwoli zdrzemnąć się mokremu psu na fotelu. Albo wykąpie psa pod prysznicem, wytrze białymi ręcznikami i pozwoli wilgotnemu biegać po pokoju. A ile razy sam zachęci czworonoga do wskoczenia na łóżko? W domu jest to kategorycznie zabronione, ale przecież jesteśmy w hotelu.
Wracający ze spaceru czworonóg potrafi wnieść na sobie do hotelowego pokoju więcej błota, piachu i brudu niż wielopokoleniowa rodzina w komplecie. I w coś ten cały brud wniknie, w coś, co łatwo przyjmuje piach i błoto: wykładzina, kapa, zasłony, ręczniki…

Nowe terytorium trzeba oznaczyć
Dla psa, kota, szczura itp. pokój hotelowy to nowe miejsce, to stres. Obco pachnie, nie jest znane. Miejsce trzeba więc oswoić i zaznaczyć swój teren. Każdy czworonóg robi to inaczej. Czochranie się i wytarzanie we wszystkim co możliwe to najłagodniejsza forma zaznaczenia swojego terytorium.

Niech się udusi
A co z interesem klienta, który dostaje pokój po gościu ze zwierzakiem? Czy nie będzie tam ani jednego włosa, czy  fragmentu sierści? Czy woń zwierzęcia zostanie w 100 procentach wyeliminowana?
Zwracam uwagę, że zdrowym ludziom nikły zapach sierści nie przeszkadza, ale dla alergika to już odór, który potrafi dusić mimo leków. Dlaczego więc klient ze zwierzakiem ma być ważniejszy dla hotelu, mimo że jest z grupy ryzyka, niż osoba normalna, choć mająca alergię? A pokój, w którym przez kilka dni mieszkało pokryte sierścią zwierzę nie nadaje się do zamieszkania przez alergika co najmniej przez miesiąc. I to tylko pod warunkiem regularnego wietrzenia i kilkukrotnego dokładnego sprzątnięcia, czy wręcz dezynfekcji po zwierzęciu.

A co, jeżeli pies:

  • Ugryzie innego gościa lub klienta?
  • Zaatakuje dziecko?
  • Uderzy kagańcem?
  • Pogryzie meble?
  • Zabrudzi wykładzinę?
  • Czy choćby będzie wył przez pół nocy w pokoju, gdy właściciele poszli w przysłowiowe 'tango' w klubie?

Właściciel może odpowiadać za zachowanie zwierzaka na dwa sposoby:

Jeżeli np. wyda komendę, polecenie, tj. gdy swoim zachowaniem wpływa na zwierzę, które w następstwie zachowania człowieka wyrządza szkodę, wówczas człowiek taki odpowiada za zachowanie zwierzęcia w taki sposób jakby sam, przez swoje zachowanie wyrządził szkodę. Traktuje się, że zwierzę jest narzędziem w ręku człowieka.
Jeżeli zwierzę wyrządza szkodę z własnego popędu i przez swoje zachowanie, którym nie kieruje człowiek - to i tak
za szkodę odpowiada ten, kto jest opiekunem/ właścicielem zwierzęcia albo kto się nim posługuje. I nie ma znaczenia, czy zwierzę było pod nadzorem człowieka, czy też zabłąkało się lub uciekło.

A właściciel obiektu, który ponosi szkodę na skutek zachowania zwierzęcia należącego do hotelowego gościa, zgodnie z przepisami kodeksu cywilnego może żądać jej naprawienia.
Nie potrzeba do tego żadnej dodatkowej umowy czy regulaminu. Kodeks cywilny określa rzecz jednoznacznie.

'A ja nie zapłacę'
A gdy pokrzywdzonym przez czworonoga należącego do klienta obiektu hotelowego będzie inny gość? Jeżeli zwierzę zniszczy lub uszkodzi tzw. rzecz wniesioną do hotelu, np. przez pogryzienie, poszarpanie czy nawet obślinienie? Kto wówczas odpowie za to? Jeżeli rzeczy zostały powierzone hotelowi lub umieszczone w miejscu wskazanym przez przedstawiciela hotelu (np. wieszak na płaszcze stojący w hotelowej restauracji) - wtedy obowiązek naprawienia szkody ciąży na właścicielu hotelu.

 

 

 

Jeśli więc rozpędzony czy rozbawiony pies przewróci rower 'zaparkowany' zwyczajowo koło recepcji - to jeżeli zostanie on uszkodzony (rower nie pies), właściciel roweru po naprawienie szkody zgłosi się do hotelu. Po naprawieniu szkody właścicielowi hotelu przysługuje tzw. roszczenie regresowe do właściciela psa. Hotelarz ma prawo dochodzenia zwrotu poniesionych kosztów w związku z naprawą szkody wyrządzonej przez zwierzę. Pół biedy, gdy czworonóg uszkodzi czy zaszkodzi rzeczy wniesionej. Bo pogryziony gość hotelu też może żądać odszkodowania od właściciela hotelu.

Częstsze jednak niż pogryzienia są sytuacje, gdy zwierzę jednego z gości spowoduje szok lub rozstrój zdrowia innego z gości. Szczur w windzie, na schodach lub w restauracji może narobić wiele złego. Podobnie jak mysz czy wąż. Oczy kota w półmroku hotelowego korytarza także mogą przysporzyć stresu lub doprowadzić wręcz do omdlenia. W takich wypadkach pokrzywdzony może wystąpić z roszczeniem o zapłatę odszkodowania do właściciela hotelu.

Hotelarz ryzykuje
Wszystkie te ryzyka podejmują hotelarze zgadzający się na zwierzęta w hotelu. Ich sprawa. Praktyką jest pobieranie kwoty 20-60 złotych za pobyt zwierzaka w pokoju za dobę. I tu dochodzimy do ważkiej kwestii: czy pokojowe sprzątają pokój po psie, kocie dokładniej i dłużej niż każdy inny jaki danego dnia przypadł im w przydziale?
Nie. Spytałem szefowe służby pięter w kilkunastu hotelach w Polsce.
Zagwarantowałem, że nie podam nazw hoteli. W żadnym z nich nie dezynfekuje się pokoju. W żadnym z nich nie odkurza się dokładniej, nie sprząta drobiazgowo. Odkurza się i sprząta po zwierzęciu tylko to, co widać! Jeśli na kapie jest sierść, to się ją ściąga odkurzaczem. Ale nikt kapy nie trzepie ani nie pierze. I na taką kapę kładą się twarzą osoby, które dostały ów pokój. Dzieci kładą się i bawią na podłodze, na wykładzinie, po której biegał szczur lub czochrał się kot. A potem zdziwienie, że pokrzywka, że duszności, że w pokoju dziwnie pachnie.
Nikt w Polsce nie dezynfekuje pokoi hotelowych po zwierzętach. A żaden właściciel zwierzaka nie pilnuje go w pokoju hotelowym tak jak w domu - tak wygląda rzeczywistość.

Kwaterują pupila
Podejście do zwierząt na północ i zachód od Polski jest diametralnie inne niż u nas. Tam na zwierzę mało kto może sobie pozwolić, bo utrzymanie czworonożnego pupila kosztuje. Psy są pozbawione agresji, a wszystkie czworonogi miejskie są ułożone. Zwierzęta podróżują w kojcach lub klatkach, nikt nie wchodzi z nimi do ogólnodostępnych restauracji, nikt też nie puszcza ich luzem w hotelowym pokoju. Zwierzęta są spokojne i usłuchane.
Odpowiedzialność i świadomość społeczna w tych krajach stoi po prostu o wiele wyżej niż w Polsce. Widziałem sprzątanie pokoju po gościu z psem w hotelu w Szwecji. To była totalna dezynfekcja, która dwóm pokojowym zajęła pół godziny. Drobiazgowa i kompletna.
W recepcji dowiedziałem się, że hotel ma wytypowane 6 pokoi, w których kwateruje gości podróżujących ze zwierzętami.
Jeżeli akurat wszystkie są zajęte - kolejny chętny nie ma szans na nocleg ze swoim pupilem w tym hotelu. W pokojach tych zastosowano specjalne materiały firan i zasłon, które nie przyjmują włosów ani sierści poza tym są odporne na wielokrotne parowanie w wysokich temperaturach.
Wykładzina w ogóle nie przyjmuje płynów, nic w nią nie wsiąka. Meble nie mają szczelin, podobnie jak nie ma fug w łazience. W łazience i pokoju zastosowano skuteczniejszą wyciągową wentylację mechaniczną niż w pozostałych pokojach. Wszystko po to, by jak najłatwiej i najskuteczniej usuwać jakiekolwiek pozostałości po „czworonożnych przyjaciołach”.

Co ciekawe, te same pokoje (sześć) są pokojami dla osób palących wyroby tytoniowe. Ani palacz, ani osoba podróżująca ze zwierzęciem nie mogą liczyć na żaden inny spoza sześciu przeznaczonych dlań pokoi.

Omijamy, jeśli wiemy
Osobiście omijam hotele, które przyjmują gości z „czworonożnymi przyjaciółmi człowieka”. Dokonując rezerwacji, po prostu pytam, telefonicznie lub mailowo, czy hotel przyjmuje zwierzęta. Jeżeli pada odpowiedź twierdząca - rezygnuję z rezerwacji, jeżeli recepcjonista zaprzeczy i nie ulegnie prośbom, że chcę przyjechać z małym pieskiem - wiem, że to hotel, w którym przynajmniej nie będę narażony na spanie w pokoju z pozostałościami po cudzym psie, kocie czy szczurze.
I coraz więcej osób w Polsce zwraca na to uwagę, wiedząc że pokoje skażone przez czworonogi są traktowane przez pokojowe identycznie jak inne pokoje, tzn. nie są sprzątane dokładniej ani dezynfekowane.

(wrzesień 2010)